Cykl „Twarze Pomagania”: „Chciałam mieć pracę, która będzie miała sens”. Bank Żywności w Trójmieście wspiera potrzebujących
Pan Łukasz Jaroń w sklepie Społecznym na ul. Maciejewicza w Gdyni/fot. materiały prasowe Laboratorium Innowacji Społecznych w Gdyni

Ratują żywność przed zmarnowaniem i przekazują ją dalej – do stowarzyszeń i fundacji. Trafia także do sklepów społecznych, a stamtąd do potrzebujących: osób w kryzysie bezdomności czy z niepełnosprawnościami, uchodźców, seniorów i rodzin w trudnej sytuacji materialnej. Pracy jest dużo, ale i satysfakcja jest spora. Dlaczego? Bo warto wyciągać dłoń do potrzebujących. Bo nie warto marnować żywności. Bo nikt nie powinien być głodny. Dziś w naszym cyklu „Twarze Pomagania” przedstawiamy Bank Żywności w Trójmieście.

Bank Żywności w Trójmieście umożliwia wzajemne pomaganie m.in w ramach sieci współpracy. Dzięki niej można łatwiej dotrzeć z pomocą do potrzebujących. Część z nich odwiedza gdyński Sklep Społeczny „Za Stołem” przy ul Lotników.

– Sklepy społeczne to punkty wsparcia żywnościowego, które mają formułę właśnie sklepu. Osoby potrzebujące przychodzą do nas i wybierają to, czego potrzebują, co lubią. Staramy się, aby asortyment był jak najbardziej zbliżony do tego w zwykłych sklepach – mówi Łukasz Jaroń z Banku Żywności w Trójmieście. – Nasze produkty mają krótki termin ważności. Ratujemy je przed zmarnowaniem ze sklepów, marketów i hurtowni; czasami otrzymujemy darowizny od rolników.

Małgorzata Bierejszyk, animatorka w Sklepie Społecznym „Za Stołem” w Gdyni: – Przychodzą do nas różni ludzie. Bywają sytuacje, że jeszcze w sklepie lub od razu po wyjściu odpakowują produkty, bo są głodni. Nie brak przychodzących po paczki interwencyjne (paczki żywnościowe, otrzymywane na skierowanie wystawiane przez Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej – przyp. red.) i pytających, czy mogą dodatkowo zaopatrzyć się w naszym sklepie w produkty pierwszej potrzeby. Wreszcie są i ci, którzy nigdy wcześniej nie korzystali z pomocy instytucjonalnej, ale podbramkowa sytuacja sprawiła, że zostali zmuszeni, by zwrócić się z prośbą o wsparcie. Próbują się przed nami usprawiedliwiać, chcą pokazywać dokumenty. Mówimy, że nie muszą tego robić. Nikogo nie oceniamy. Jesteśmy po to, aby pokierować dalej, wskazać, gdzie można uzyskać wsparcie.

Pani Małgorzata Bierejszyk oraz pani Jolanta Sypułkowska/fot. Dawid Linkowski

Pomagać trzeba. Ale godnie

Pan Łukasz zapewnia, że osoby zaangażowane w pracę Banku Żywności w Trójmieście oraz zatrudnione w sklepach społecznych dbają o to, by świadczyć wsparcie w sposób godny. – Zależy nam, aby korzystający z naszej pomocy nie czuli się z tym źle. Zdajemy sobie sprawę, że proszenie pomoc bywa trudne, dlatego przypominamy naszym klientom, że oni również nam pomagają! Pomagają uchronić żywność przed zmarnowaniem. A wychodzi nam to nieźle: ocaliliśmy prawie 90 ton jedzenia! Około 20 procent z tego, co pozyskaliśmy, trafiło do sklepów społecznych. Reszta do fundacji i organizacji.

Dzięki otwartości osób odwiedzających sklep społeczny powstał e-book z przepisami.

– Nigdy nie jesteśmy w stanie przewidzieć, co dotrze na sklepowe półki danego dnia. To wymusza kreatywność w podejściu do tworzenia potraw. Naszym klientom tej pomysłowości nie brak – mówi pan Łukasz i dodaje: – Do sklepów społecznych często trafiają imigranci. Takie zresztą było pierwotne założenie tych miejsc, miały być pomocą dla osób, które nie wiedzą, jak poruszać się w nowej rzeczywistości. U nas imigranci znaleźli i informacje, i produkty żywnościowe. Trochę w podziękowaniu zdecydowali się podzielić się z nami nieco egzotycznymi jak na polskie smaki przepisami, jak na przykład tort z wątróbki, czy bigos ze śmietaną. Te przepisy można znaleźć w naszym e-booku.

E-book „Przepis na niemarnowanie”Pobierz

Dzielenie się pomysłami na potrawy to nie jedyna forma wdzięczności. Są osoby, które po poprawie swojej życiowej sytuacji same chcą zaangażować się w pomoc. – Angażują się w wolontariat, informują o naszych sklepach, a także, często, podają swój przykład. I pokazują, że można wyjść z najtrudniejszej sytuacji – dodaje Łukasz Jaroń.

Łukasz Jaroń/fot. Bank Żywności w Trójmieście Facebook

Pomoc uchodźcom? Dla nich to nie problem

25 lutego Bank Żywności uruchomił w Trójmieście zbiórkę żywności dla uciekających przed rosyjską agresją na Ukrainę. – Gdy tylko pierwsi uchodźcy zaczęli przybywać do Gdyni, Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej poprosił o nas uruchomienie dodatkowej pomocy. Oczywiście, zgodziliśmy się. Zebraliśmy około trzydziestu ton żywności, cały czas ją wydajemy – mówi pan Łukasz.

Na początku żywność była wydawana w sklepie społecznym przy ulicy Maciejewicza na Obłużu, ale ze względu na lepsze skomunikowanie funkcję tę przejął punkt przy ul. Lotników. – Dzięki wsparciu gdyńskich władz samorządowych sklep przy ul. Lotników jest otwarty sześć dni w tygodniu. Od sponsora otrzymaliśmy kontener, który służy nam jako tymczasowy magazyn – mówi pan Łukasz.

Obsługująca ten sklep społeczny pani Małgosia Bierejszyk przyznaje, że ostatni czas nie jest łatwy. – Zawsze mamy kolejkę. Do uchodźców trafia codziennie od dwustu do nawet trzystu paczek z jedzeniem. Oprócz nich obsługujemy również inne osoby.

Ta nowa i trudna sytuacja niesie za sobą ogromny ładunek emocjonalny. Swoimi odczuciami nasza rozmówczyni podzieliła się na oficjalnej stronie internetowej BŻ.

“Osoba odbierająca żywność płacze. Łzy napływają mi do oczu. Porozumiewamy się spojrzeniem, nie pytam o nic. Jeśli ktoś chce, mówi mi parę słów o rodzinie. Córka już przejechała granicę, niepełnosprawny brat dostał pozwolenie na wyjazd, a tak się o niego bali. Ale są chwile, kiedy zachowuję się, jakbym nie słyszała szmeru rozmów. Paszport, paczka, podpis. Paszport, paczka, w jakim wieku dzieci, podpis. Paszport, paczka, ulotka z MOPS, jak uzyskać zaświadczenie od Straży Granicznej, podpis. Spokojnie, to w Gdyni, nie musicie wracać na granicę. Tu wszystko jest napisane. Spokojnie, przeczytacie w domu. Tak, jest po ukraińsku. Tak, rozumiemy was, możecie mówić po ukraińsku. Tak, możecie mówić po rosyjsku. (…) Słuchamy. Staramy się dostroić. Do kogo „pażałsta” i „spasiba”, do kogo „bud’łaska” i „diakuju”. Akurat te słowa znamy, bo od dawna z pomocy sklepów społecznych korzystają obcokrajowcy w początkach swojej nowej, migranckiej rzeczywistości. To przed wojną. Nasze nowe słówka to „stempel”, „zaświadczenie”, „straż graniczna”, „pieluszki”, „infolinia” i „punkt informacyjny”.”

Pani Małgosia podkreśla, że uchodźcy nie tylko proszą o pomoc, sami również ją oferują. – Gdy przychodzą do nas, stoją w kolejce i widzą, ile mamy pracy, często pytają, w jaki sposób mogą nas choćby w tej chwili odciążyć. Mamy też dziewczynę, Ukrainkę, która przyszła do nas kolejny raz. Teraz chce pomagać, ale zapowiada, że gdy sytuacja się ustabilizuje, wróci do Ukrainy.

W wolontariat włączyli się mieszkańcy i mieszkanki Gdyni. – Na początku było wielkie poruszenie i do pomocy zgłosiło się ponad dwieście osób. Część z nich musiało wrócić do codziennych obowiązków. W tej chwili pomoc opiera się praktycznie na naszych stałych wolontariuszach – dodaje Łukasz Jaroń. – Jedna z wolontariuszek zadecydowała o powrocie do Ukrainy i zajmuje się tam dystrybuowaniem posiłków dla wewnętrznych uchodźców.

– Nie będę ukrywać, momentami jest ciężko. To praca, w której jednocześnie powinniśmy i nie powinniśmy kierować się emocjami. Jest dużo zadań związanych z prowadzeniem dokumentacji, więc to taka odskocznia. Chciałam mieć pracę, która będzie miała sens, w której będę widziała efekty – a tutaj mam oba te czynniki. I na dodatek ideę, która niesamowicie mi się podoba-niemarnowanie żywności połączone z prospołeczną postawą – mówi pani Małgorzata.

Obecna sytuacja jest wyjątkowa, ale i wcześniej nie brakowało wzruszających momentów. Niełatwo jest m.in. w okresie przedświątecznym. – Bywa, że przychodzą osoby i tłumaczą, że dziś nie wezmą produktów, z których mogłyby ugotować obiad, a słodycze. Bo chciałyby, żeby dzieci miały trochę radości, kiedy dostaną prezenty – mówi pani Małgorzata. – Staramy się przygotowywać książeczki, czy kolorowanki. Czasem trafią się zabawki. I jeśli widzimy, że dzieci, które nas odwiedzają, bardzo chciałyby taką zabawkę mieć, to z radością im ją oddajemy. Dobrze jest widzieć radość tych maluchów.

Bank Żywności w Trójmieście pomaga potrzebującym/fot. Bank Żywności w Trójmieście Facebook

Edukacja ma sens

Osoby zaangażowane w działalność Banku Żywności w Trójmieście nie tylko pomagają i ratują żywność przed zmarnowaniem. Także edukują. – Bo co, jak nie edukacja pozwoli nam zminimalizować problem z marnowaniem jedzenia? – zastanawia się Łukasz Jaroń.

Organizują szkolenia i warsztaty, pokazują jak gotować, aby maksymalnie wykorzystać wszystkie produkty, a nawet resztki. Wyjaśniają, jak przechowywać żywność, żeby jak dłużej zachowała świeżość i przydatność do spożycia.

– Podrzucamy przepisy, zachęcamy do spróbowania nowych rzeczy, często takich, których nasi klienci nie mieli okazji jeszcze smakować i zwyczajnie obawiają się, czy trafią w ich gusta – dodaje pan Łukasz.

To łączenie pomocy ludziom z pomocą planecie. Ten zrównoważony rozwój po raz pierwszy udało się pokazać właśnie w Gdyni – gdy w 2017 roku powstał sklep przy ul. Lotników. Dziś w naszym mieście funkcjonują dwa sklepy społeczne, ale jak przyznaje Łukasz Jaroń, jest apetyt na więcej:  Chcielibyśmy, aby takie miejsca pojawiły się w każdej dzielnicy. Dzięki temu wszyscy potrzebujący mogliby szybko i skutecznie otrzymać pomoc. Myślę, że ta pomoc oferowana jest w sposób godny.

Pomocy nigdy za wiele

W Banku Żywności w Trójmieście przyznają, że borykają się z różnymi problemami. – Naszą bolączką są pieniądze na paliwo. Mamy magazyn, samochód-chłodnię, samochód-mroźnię, mamy kierowców i darczyńców, ale czasami nie jesteśmy w stanie dotrzeć i odebrać produktów, bo nie mamy za co zatankować samochodu – wyjaśnia Łukasz Jaroń. – Zdarza się, że nie możemy pozwolić sobie na odbiór produktów z miejscowości znacznie oddalonych od Trójmiasta.

Pani Małgorzata dodaje, że w punkcie przy ul. Lotników brakuje również… toreb na zakupy. Każdy, kto chciałby podzielić się wielorazowymi, najlepiej materiałowymi reklamówkami, może podrzucić je do sklepu społecznego.

„To praca, w której jednocześnie powinniśmy i nie powinniśmy kierować się emocjami” – mówi Pani Małgosia Bierejszyk/fot. Dawid Linkowski

Bank Żywności w Trójmieście można wspomóc darowizną – a darowiznę zarówno finansową, jak i rzeczową można odpisać od podatku. – Warto to zrobić i warto się tym chwalić. Bo pomagamy. A to jest wartością samą w sobie – dodaje Łukasz Jaroń.

Informacje o tym, jak przekazać wsparcie Bankowi Żywności w Trójmieście znajdują się na stronie internetowej www.bztrojmiasto.pl

Cykl „Twarze pomagania powstał w ramach: „Adaptacja Koncepcji UrbanLab w Gdyni” w ramach Programu Operacyjnego Pomoc Techniczna na lata 2014-2020, współfinansowanego ze środków Funduszu Spójności.

Droga Użytkowniczko, Drogi Użytkowniku portalu internetowego www.urbanlab.gdynia.pl

Uprzejmie informujemy, że od 25 maja 2018 r. obowiązuje tzw. RODO, czyli Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE.

Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych.

Szczegółowe zapisy znajdziesz w Polityka prywatności i wykorzystania plików cookies portalu internetowego www.urbanlab.gdynia.pl. Jednocześnie informujemy, że Państwa dane są przetwarzane w sposób bezpieczny, z należytą starannością i zgodnie z obowiązującymi przepisami.